Translate

piątek, 19 lipca 2013

Rozdział 28



- Co masz zamiar z nią zrobić ? – usłyszałam ochrypły głos. Oczy nadal miałam zamknięte.

- Jeszcze nie wiem. Zapewne trochę się zabawię a potem… nie wiem… zrobię coś żeby nie wydała nas policji – powiedział drugi głos który należał do „mojego” niedoszłego gwałciciela.

- Dobra ale pospiesz się. Za godzinę przyjeżdża Mark. Planuje zrobić dzisiaj jakiś skok na sklep czy coś. – usłyszałam trzaśnięcie drzwiami i kroki zbliżające się w moją stronę. Do tej pory nie otworzyłam oczu udając że dalej śpię.

Łóżko ugięło się pod ciężarem mężczyzny. Poczułam że kładzie się obok mnie. Rękę położył na moim biodrze a głowę przysunął do ucha.

- Wstawaj słonko – szepnął a mnie przeszły ciarki. – Wiem że nie śpisz – wysyczał nie podnosząc się. Wysiliłam się na sztuczne ziewnięcie i otworzyłam oczy mrugając kilka razy aby przyzwyczaić się do światła.

- Nareszcie – powiedział i podniósł się na łokciu. Złapał mój podbródek i odwrócił moją twarz w swoją stronę. – Nie ładnie tak oszukiwać. Nikt cię tego nie nauczył?

- Nie twój interes – wysyczałam i wyrwałam się z jego uścisku. Usiadłam na łóżku i rozejrzałam się po pomieszczeniu.

Po lewej stronie łóżka były drzwi i mała szafa. Naprzeciwko biurko i półka z telewizorem. W rogu stała kolejna szafa. Niby normalny pokój gdyby nie fakt, że w oknie były kraty. Tak, kraty. Takie jak w więzieniu czy coś. Nagle przypomniałam sobie słowa które wypowiedział wcześniej do swojego kolegi. Że zabawi się ze mną. Przełknęłam głośno ślinę i zaczęłam bawić się skrawkiem bluzki.

- Długo zamierzasz mnie tu trzymać?

- Dopóki mi się nie znudzisz, kochana. – usiadł obok mnie i zaczął całować moją szyję.

Zacisnęłam oczy nie dając wypłynąć łzom, które gromadziły się pod powieką. – Przyjdę do ciebie za godzinę. Wtedy zaczniemy zabawę – wstał i wyszedł jakby nigdy nic. Zamknął drzwi na klucz.

 Zaczęłam chodzić po pokoju. Szarpałam klamkę bez skutku. Podeszłam nawet do okna próbując coś zrobić z kratami lecz to było na nic. W końcu mnie olśniło. Telefon! Powinnam go mieć w kieszeni. Sprawdziłam najpierw jedną i drugą. Nie było go nigdzie. Zaczęłam szukać w szafce. Znalazłam tam jakiegoś starego Samsunga z klapką.

- Proszę, działaj – szepnęłam do siebie przez łzy próbując włączyć urządzenie. Po chwili na ekranie wyświetlił się napis „witamy” a ja odetchnęłam z ulgą. Szybko weszłam w wiadomości i zaczęłam pisać sms. Na szczęście pamiętałam numer Julki na pamięć. Gdy wiadomość się wysłała usłyszałam czyjeś kroki za drzwiami. Szybko włożyłam telefon do szuflady i rzuciłam się na łóżko. Miałam nadzieję, że Julia w porę odczyta sms’a.


*Oczami Julii*
- If I was your boyfriend, I’d never let you go… - oglądałam teledysk Jb w telewizji i jadłam śniadanie dopóki nie usłyszałam pukania do drzwi. Odłożyłam miskę z płatkami i poszłam otworzyć.

- Hej – powiedział uśmiechnięty Harry i wszedł do salonu. Usadowił się na kanapie i zaczął oglądać końcówkę teledysku. Odchrząknęłam znacząco stając za kanapą i zakładając ręce na piersi. Spojrzałam na niego wymownie gdy odwrócił się w moją stronę. Uśmiechnął się i poklepał ręką miejsce koło siebie. Usiadłam obok chłopaka i dałam mu buziaka w policzek. Spojrzał się na mnie i znów uśmiechnął.

- Wszystko okej? – zapytał biorąc moją rękę. Splótł nasze palce nie odrywając ode mnie wzroku. Zmarszczyłam brwi nie wiedząc o co mu chodzi – Ta sprawa z tobą i Lou… - świetnie. Musiał poruszyć ten temat?

- Nie chcę o tym gadać – powiedziałam przełączając kanały w TV.

- Julka… - Zaczął ale widząc mój wzrok natychmiast się uciszył. Po kilku sekundach mój telefon wydał z siebie dźwięk przychodzącej wiadomości. Spojrzałam na wyświetlacz. Katy. Zmarszczyłam brwi i otworzyłam wiadomość. Przecież Katy jeszcze śpi więc po co miałaby mi wysyłać wiadomość skoro jest na górze? Na ekranie pojawiła się treść.

„JULKA RATUJ! Porwało mnie jakiś dwóch mężczyzn. Nie wiem dokładnie gdzie jestem. Przez okno widzę tylko Big Ben od jego zachodniej strony a ulica wygląda, tak jakby wczoraj była tu jakaś wojna. Dzwoń na policję jak najszybciej. Nie mów nic Liam’owi nie chcę żeby się martwił”

Po odczytaniu sms moja twarz momentalnie zbladła. Rzuciłam telefon na sofę i pobiegłam na górę myśląc, że robi sobie ze mnie żarty. Ale w pokoju jej nie było, w łazience też nie. Zeszłam z powrotem na dół. Harry siedział z szeroko otwartymi oczami i wpatrywał się w ekran. Moje łzy zaczęły spływać po policzku kiedy w pośpiechu ubierałam buty.

- Hej, poczekaj – powiedział i zerwał się z kanapy. Oddał mi telefon i również się ubrał. – Spokojnie – starł mi kciukiem łzy – Wszystko się ułoży.

- Dzwoń do Liam’a – szepnęłam i wzięłam klucze z szafki.

- Ale przecież…

- Dzwoń do niego! – niemal krzyknęłam na niego. Wyszliśmy z mieszkania. Pogoda nie była za ciekawa. Całe niebo było pokryte ciemnymi chmurami.
Wsiedliśmy do czarnego Range Rover’a Hazzy i odjechaliśmy z piskiem opon.




Na początek chciałabym podziękować za ponad 2100 wyświetleń tego bloga!!  Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy <3
Dziękuję również za wasze komentarze <3 
Jeśli macie jakieś pytania piszcie w komentarzu :) Jeśli chcecie być informowani o nowym rozdziale zostawcie namiary na siebie :)